Cześć, nazywam się Natalia Duchnowska i mam 25 lat, z czego od 12 lat trenuję lekkoatletykę. Specjalizuję się w biegach sprinterskich na 100 i 200 metrów, jednak w swojej karierze miałam też krótką styczność z dystansem 400 metrów. Sport zawsze zajmował w moim życiu ważne miejsce. Już w szkole podstawowej uczęszczałam na zajęcia z pływania, jazdy konnej, jazdy figurowej na łyżwach, gimnastyki oraz siatkówki. W zimę jeździłam z rodzicami na nartach, a w lato na rowerach. Jednak to bieganie i lekkoatletyka zatrzymały mnie na dłużej. W tym artykule, chciałabym się z Wami podzielić moją biegową historią, która obfitowała zarówno we wzloty, jak i bolesne upadki.

Mój pierwszy, naprawdę udany sezon startowy był w roku 2015. Udało mi się go zakończyć na 6 miejscu w tabelach juniorskich w Polsce na dystansie 200 metrów, udziałem w finale A na tym samym dystansie oraz złotym medalem w sztafecie 4×100 na Mistrzostwach Polski. Była to klasa maturalna, a ja dawałam z siebie wszystko, żeby połączyć dobre wyniki biegowe z jeszcze lepszymi wynikami na maturze. W tamtym roku mi się to udało i szłam na studia z postanowieniem, że będę dawać z siebie jeszcze więcej, aby osiągnąć sukces na tych dwóch polach. Wydawało mi się, że teraz już wszystko musi iść zgodnie z planem, a przy odpowiedniej determinacji uda mi się połączyć to, co zaplanowałam. Ale sezon halowy w 2016 roku poszedł mi bardzo słabo. Czułam się zmęczona, dużo spałam, mocno schudłam nie zmieniając swojej diety, nie miałam na nic siły. Wszystko to usprawiedliwiałam ciężkimi treningami, dużą ilością nauki oraz stresu (kto z nas tego nie zna). W końcu zdecydowałam się pójść na badania krwi oraz moczu, ale nie przeczuwałam nic złego. Przecież byłam młodym sportowcem, dużo ćwiczyłam, zdrowo jadłam, nie piłam, nie paliłam, dbałam o sen. Niestety, tego samego dnia wieczorem dostałam telefon, że natychmiast mam się zgłosić do szpitala, ponieważ w moim moczu wykryto bardzo dużą ilość cukru. Diagnoza w tym przypadku nie była trudna do odgadnięcia. Okazało się, że zachorowałam na cukrzycę typu pierwszego.
I tutaj co nieco więcej o tej chorobie. Wyróżnia się 3 podstawowe typy cukrzycy: cukrzyca typu I, typu II oraz cukrzyca ciążowa. Każdy z tych typów różni się od siebie przyczyną wystąpienia choroby, natomiast skutek jest taki sam – nasz organizm nie produkuje wystarczająco dużo insuliny, czyli hormonu, który ma na celu obniżenie stężenia glukozy we krwi. Narodowy Fundusz Zdrowia określił cukrzycę jako epidemię XXI wieku. Skala rozprzestrzenienia choroby jest ogromna i nadal rośnie. Najbardziej rozpowszechnioną formą cukrzycy jest cukrzyca typu drugiego. Szacuje się, że cukrzyca typu II stanowi 80-90% przypadków cukrzycy na świecie. W głównych czynnikach ryzyka wymienia się: starszy wiek, nadwaga i otyłość, niezdrowa dieta, brak aktywności fizycznej, palenie, ale również pochodzenie etniczne czy uwarunkowania w rodzinie. Za najsilniejszy czynnik ryzyka uznaje się nadmiar tkanki tłuszczowej, która jest wynikiem złej diety i braku aktywności fizycznej. Ocenia się, że te dwa czynniki powodują znaczną część globalnego obciążenia cukrzycą. Wśród niezdrowych praktyk dietetycznych mogących zwiększyć ryzyko cukrzycy typu II wymienia się: wysokie spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych, wysokie całkowite spożycie tłuszczów, nieodpowiednie spożycie błonnika, wysokie spożycie napojów słodzonych cukrem. Również sposób odżywiania we wczesnym dzieciństwie może mieć wpływ na wystąpienia choroby w dorosłości. Początkowo ten typ cukrzycy można leczyć behawioralnie, czyli odpowiednią dietą, zwiększoną aktywnością fizyczną oraz tabletkami przeciwcukrzycowymi. Jednak wraz z wiekiem i nasilającą się insulinoopornością tkanek (w szczególności u osób otyłych) wyczerpuje się zdolność trzustki do produkcji insuliny i z czasem pacjenci ci zmuszeni są do przejścia na insulinoterapię.

Cukrzyca typu pierwszego, czyli ta na którą ja choruję, to choroba autoimmunologiczna, w której organizm niszczy komórki β własnej trzustki. Dokładnej przyczyny tego procesu naukowcy doszukują się w czynnikach genetycznych i środowiskowych. Przyczyny te są jednak jedynie domniemane, ponieważ dokładne czynniki ryzyka cukrzycy typu I nie są do końca znane. Na cukrzycę typu I można zachorować w każdym wieku, natomiast najbardziej rozpowszechniona jest ona wśród dzieci, młodzieży i młodych dorosłych. Rozpoczyna się ona gwałtownie i występuje u około 10% wszystkich osób chorych na cukrzycę. Jej objawy występują nagle i są bardzo wyraźne – należą do nich: wysoki poziom cukru we krwi, częste oddawanie moczu, wzmożone pragnienie, osłabienie organizmu i nadmierna senność, zmniejszanie się masy ciała oraz infekcje dróg moczowych. Cukrzycę typu I leczy się za pomocą analogów insuliny podawanej przez peny (w zastrzykach) lub poprzez stałe podłączenie do pompy insulinowej, a osoba chora jest zobligowana dostarczyć insulinę do organizmu po każdym posiłku, aby utrzymać prawidłowy poziom glukozy we krwi.
Zachorowanie na cukrzycę było dla mnie ciężkim doświadczeniem. Jeszcze tego samego wieczora trafiłam do szpitala, w którym przebywałam kolejne 7 dni. Robiono mi mnóstwo badań, szkolono z wiedzy diabetologicznej, uczono robienia zastrzyków i pomiarów cukru. W międzyczasie nadal miałam jednak z tyłu głowy moje marzenia sportowe. Nie chcąc wypadać z rytmu robiłam sobie “treningi” na schodach – zbiegałam na parter, a potem wbiegałam jak najszybciej na 6 piętro szpitala kilka razy dziennie. Oprócz tego robiłam przysiady, rozciągałam się i robiłam ćwiczenia oddechowe. To dawało mi odskocznie od ciągłych badań, a jednocześnie miałam poczucie, że nadal jestem w grze o dobre wyniki, pomimo świeżo rozpoznanej choroby. Cios przyszedł jednak wraz z wizytą ordynatora, który nie znając mnie, ani mojej historii, podczas obchodu spojrzał na mnie oraz na moje wyniki badań, a następnie powiedział „To musi pani wybierać – sport czy zdrowie?” i nie czekając na odpowiedź poszedł do kolejnego pacjenta. Bardzo przeżyłam tamten moment, przez chwilę naprawdę myślałam, że to koniec, że cukrzyca uniemożliwi mi trenowanie. Na szczęście okazało się wprost przeciwnie – sport wręcz służy poprawie wyników, a codzienny wysiłek fizyczny korzystnie reguluje moją krzywą cukrową w ciągu dnia. Panie ze szpitala poleciły mi innego lekarza, który sam choruje na cukrzycę i który pomaga takim sportowcom jak ja. Pod jego okiem postanowiłam jak najszybciej wrócić do sportu.

Dzień po wyjściu ze szpitala, przebiegłam 10 kilometrowy trening, kolejnego dnia robiłam już siłownię. Przez pierwsze dni towarzyszył mi brat, żeby w razie spadku cukru i stracenia przytomności móc udzielić mi pomocy. Nie znałam jeszcze reakcji swojego organizmu na nowe warunki funkcjonowania, ale zamierzałam się szybko nauczyć. I tak się stało. Między dwoma pobytami w szpitalu, pojechałam na obóz biegowy do Zakopanego, w czasie którego wbiegłam w marcu na Kasprowy Wierch. W sezonie letnim udało mi się wyrównać wyniki z poprzedniego sezonu i zdobyć brązowy medal w sztafecie 4x100m. Dwa lata po zachorowaniu na cukrzycę poprawiłam znacząco swoje wyniki sportowe, zajęłam 4 miejsce na 100m na Mistrzostwach Polski, dostałam się do Reprezentacji Polski i pobiegłam po raz pierwszy z orzełkiem na piersi, co było moim ogromnym sportowym marzeniem.
Cukrzyca wiele zmieniła w moim życiu. Jako niepełnosprawny sportowiec muszę się dużo bardziej pilnować i przestrzegać kilku zasad. Nie powinnam jeść 2,5 godziny przez treningiem, żeby insulina zdążyła się wchłonąć, przed zawodami nie mogę sobie pozwolić na niski poziom cukru we krwi, bo znacząco obniża to moje możliwości. Czasami jak jednak spadek się trafi, to dojadam żelki, więc nie zdziwcie się widząc mnie na starcie zajadającą słodycze ? Żelki to najszybszy sposób jaki znam na podniesienie cukru. Często na zawodach biegam z za wysokim cukrem, bo stres przed startem znacząco go podnosi. Wtedy się wkurzam na cukrzycę, mam chwile słabości, w których myślę „A dlaczego akurat ja?”, ale zazwyczaj szybko się podnoszę i walczę o swoje. Jaki jest morał na dzisiaj? Po pierwsze: BADAJCIE SIĘ REGULARNIE. To podstawa, aby szybko wykryć wiele chorób. Ja też myślałam, że mnie nic takiego nie spotka. Po drugie: Możecie zmniejszyć ryzyko zachorowania na cukrzycę typu drugiego, która jest dużo bardziej popularna niż cukrzyca typu pierwszego, poprzez zdrową, zbilansowaną dietę i odpowiednią ilość ruchu w ciągu dnia. Wystarczy 40 minutowy spacer lub trening w domu. Jeżeli nie macie czasu to wybierzcie schody zamiast windy lub wysiądźcie jeden przystanek wcześniej – to dużo pomaga! Po trzecie, zabrzmi to banalnie, ale trudno: Jeżeli macie jakieś marzenia to dążcie do nich pomimo chwilowych zwątpień czy przeszkód. Ja na efekty musiałam czekać 2 lata, ale dla tych kilku chwil radości było warto!

Tekst: Natalia Duchnowska, zawodniczka Trenera Pawła Rączki – Ośrodek Płotkarski